Chciałam się z Wami podzielić moimi przeżyciami związanymi z modlitwami o uzdrowienie, które mają miejsce w naszym kościele i dać świadectwo moich uzdrowień.
Na marcową modlitwę wybrałam się w akcie desperacji. Postanowiłam: stawiam wszystko na jedną kartę – chciałam zakończyć moje 16-letnie małżeństwo – nie zależało mi już na niczym! Chciałam się po prostu WYRWAĆ z tego obłędu. Nie chcę tutaj mówić o tej sytuacji, bo to nie czas i miejsce ale chcę powiedzieć, że moja obojętność na tą sytuację i osobę mojego męża zaskoczyła nawet mnie samą. Zupełnie pogubiliśmy się w tym życiu. Poddałam się. W wieku trzydziestu kilku lat nie chciałam takiego życia! Więc poszłam, no i zaczęło się … od spowiedzi, która była dla mnie pierwszy raz w życiu tak duchowym oczyszczeniem, następnie Msza św i kazanie ks. Andrzeja o przebaczeniu tak jakby mówił o mnie, do mnie, sama nie wiem. Na modlitwie byłam tak skupiona na Panu, że nie mogłam wzroku oderwać od monstrancji. W pewnym momencie prośba o modlitwę za mężczyznę, zagubionego, niedojrzałego do roli męża, ojca, niedojrzałego do podejmowanie jakichkolwiek decyzji… łzy same płynęły i od tego momentu nie wiedziałam o co tak naprawdę się modlę. Bóg zdjął ten ciężar ze mnie.
Następnego dnia od rana słowa same cisnęły się na usta, przegadaliśmy całe nasze małżeństwo, muszę to teraz wtrącić, maż nigdy nie miał potrzeby rozmowy, potrafił się nie odzywać nawet przez 3 m-ce, a tu taka zmiana. Teraz mogę powiedzieć, że obydwoje staliśmy się innymi ludźmi. Kocham go jeszcze bardziej niż w dniu ślubu gdyż wiem że teraz Bóg całkowicie „WMIESZAŁ” się w nasze małżeństwo, co widzę i czuję każdego dnia. Od tego czasu słowa…” gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy moglibyście góry przenosić…” nabrały dla mnie nowego znaczenia i stały się moim mottem życiowym, a tak zupełnie na zakończenie powiem, że na kolejnej modlitwie Pan uzdrowił mnie z przewlekłej choroby układu pokarmowego co było o tyle dziwne, że tak trochę z przekory i bez przekonania poprosiłam o to uzdrowienie. Wielkie było moje zdziwienie, gdy po 2 tygodniach zauważyłam, że nic mi nie dolega. Nie ukrywam, że w tym momencie strach mnie obleciał, jednakże radość moja jest wielka. CHWAŁA PANU.